piątek, 22 listopada 2013

Wrocławskie TOZ i mądre słowa blogerki

Witajcie!

Dzisiaj spotkał mnie pewien bardzo mądry artykuł na blogu pewnej youtuberki - [LINK] Na szczęście nigdy nie adoptowałem zwierzęcia z schroniska, lecz adoptowałem bezpośrednio od właściciela. Na szczęście też nie mieszkam w Wrocławiu. Wiem jednak że dużo osób ma z tym problemy, dlatego postanowiłem wtrącić "swoje trzy grosze" i również wypowiedzieć się na ten temat.

Pierwszy krok jaki ludzie zwykle wykonują to telefon do schroniska. Gdy jednak nikt nie raczył prawidłowo odłożyć słuchawki, nic dziwnego że przez dwie godziny było zajęte. Czy schronisko chcę uniknąć w ten sposób adopcji? Tego nie wiem. Wiadomo jednak że każdy kot/pies adoptowany, to dla nich mniejsze koszty. Wydaje więc mi się to dziwne. No cóż, zagadka nadal nie została rozwiązana.

To by było na tyle, jeśli spotkałeś/aś się z podobną sytuacją, daj znać. Zapraszam was również do mojej grupy na nk, gdzie nie było dawno wpisów, ale niedługo nadrobię wszystko. Niedługo następny artykuł. Do napisania!

1 komentarz:

  1. Hej ^^ Fajny blog! Podoba mi się tematyka tego posta. Jeżeli chcesz, to zapraszam do mnie. Będę wdzięczna, jak zaobserwujesz. Pozdrawiam!
    http://vaysay.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń